Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Biznes bez skrupułów, czyli władza pod ścianą

MM
Awantura wokół zbiornika wodnego Sudety w Bielawie, jednego z najbardziej malowniczych akwenów wodnych w regionie.

W piątek na polecenie prywatnego właściciela (małżeństwa ze Śląska, które kupiła go w 2006 roku od upadającej spółki za 1,5 mln. zł) na teren wokół jeziora wjechały buldożery, które wyrywały betonowe płyty z drogi dojazdowej do akwenu, robotnicy zaspawali bramy, zamknęli pomost na wyspę. Cały teren oznaczono tabliczkami "Wstęp wzbroniony". Wcześniej wyrzucili siedzących nad brzegiem wędkarzy,a spacerowiczom kazali opuścić teren.
Termin nie był przypadkowy, w piątek bowiem po obowiązującej przez trzy lata umowie użyczenia, na podstawie której miasto władało akwenem, zbiornik wrócił pod zarząd biznesmenów, którzy słyną z tego, że w interesach nie maja skrupułów i wielokrotnie już popadali w konflikt z prawem.
Kilka lat temu małżeństwo B. kupowało na Śląsku biurowce i kamienice z lokatorami, a potem narzucało mieszkańcom drakońskie czynsze. Oporni byli terroryzowani. W jednym z biurowców dochodziło np. do włamań i prób zastraszania. B. był wielokrotnie opisywany przez media i nazywany śląskim biznesmenem powiązanym z brutalnymi gangsterami.
W piątek burmistrz Bielawy powiadomił o działaniach B. prokuraturę, a dziś zamierza prosić o interwencję nadzór budowlany i Dolnośląski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych we Wrocławiu. - Chcemy by zbadano legalność prowadzonych przez firmę działań na terenie zbiornika – mówi Łukasz Masyk, rzeczownik Urzędu Miejskiego w Bielawie i dodaje, że jej działanie jest odbierane jako element nacisku i próba nakłonienia lokalnych władz do kupna zbiornika za niebotyczną sumę.
W ostatnich miesiącach toczyły się intensywne negocjacje pomiędzy Bielawą a właścicielami. Miasto chciało kupić obiekt w oparciu o wycenę niezależnego rzeczoznawcy za kwotę 3,6 mln złotych lub za teren inwestycyjny stanowiący równowartość wyceny.
Właściciele swoje stanowisko negocjacyjne opierali na wycenie rzeczoznawcy, który oszacował zbiornik na ponad 16 mln złotych. Wycena została unieważniona przez Stowarzyszenie Rzeczoznawców Majątkowych, jako nierzetelna. Na tak postawione warunki miasto nie mogło wydać zgody i negocjacje zostały na tę chwilę zakończone. W efekcie obiekt został zamknięty.
To problem, bo przez lata był ulubionym miejscem spędzania czasu nie tylko miejscowych. Miasto zadbało by mieli dobre warunki do wypoczynku. Było strzeżone przez ratowników kąpielisko, plaża ze specjalnie nawiezionym tu piaskiem i boisko do siatkówki. Tu odbyły się też duże imprezy, jak np. Regałowisko.
Niestety cztery lata temu właściciele akwenu zaraz po jego kupnie zachowali się bardzo podobnie. Spuścili z niego niemal całą wodę, a na drodze doprowadzającej do jeziora postawili szlaban, a dopiero potem zaczął negocjować z gmina warunki użyczenia. Wtedy udało się podpisać umowę.
Czy tym również dojdzie do porozumienia? To wątpliwe. Władze miasta podkreślają, że nie ulegną szantażom i owszem są gotowe obiekt kupić, ale za cenę, jaką zaproponowały. Właściciele zbiornika i ich pracownicy nie chcieli rozmawiać z dziennikarzami.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzierzoniow.naszemiasto.pl Nasze Miasto