Amstaff jest już w schronisku

Okazało się, że mężczyzna był już dwukrotnie karany mandatami za to, że pies biegał po ulicach bez smyczy i kagańca. Sąsiedzi twierdzą, że zwierzę ich od dawna terroryzowało. - Amstaff w przeszłości pogryzł już kilka innych psów. Zaatakował też córkę poszkodowanej kobiety. Na szczęście wtedy nic jej nie zrobił – mówi Mariusz Lorenc, sąsiad pogryzionej kobiety i policjant.
Przypomnijmy: Pani Kamila z Bielawy wracała wieczorem do domu, kiedy pobiegł do niej rozwścieczony amstaf i rzucił się na nią. Przewrócił na ziemie i zaczął gryźć po nogach i rękach, którymi próbowała się się zasłaniać. Przerażona wzywała pomocy. Życie uratował jej sąsiad, na co dzień dzielnicowy pracujący w Komisariacie Policji w Bielawie.
Było po godzinie 21., byłem na spacerze ze swoim psem, kiedy usłyszałem krzyk kobiety – opowiada Mariusz Lorenc. - To co zobaczyłem przeraziło mnie. Bałam się, ale adrenalina zrobiła swoje. Dopadłem do psa, chwyciłem za kark i przydusiłam do ziemi. Szarpał mi się, chciał mnie ugryźć, ale byłem silniejszy. Był tak agresywny i rozwścieczony, że w pewnym momencie wyrwał mi się i znów rzucił z zębami na panią Kamilę – mówi Lorenc.
Po chwili na pomoc panu Mariuszowi przybiegły inne osoby, które przeniosły 43-letnią kobietę w bezpieczne miejsce i wezwały pogotowie ratunkowe. Lekarze zdecydowali, by przewieźć ją do specjalistycznej kliniki w Polanicy Zdrój. Jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo, ale czeka ją długie leczenie. Ma rozległe rany szarpane przedramienia oraz podudzia.