W marcu kobieta straciła dach nad głową i wyruszyła za pracą oraz nowym życiem w świat. Dotarła do Zgorzelca, gdzie znalazła zatrudnienie i miejsce w hotelu pracowniczym. Zamieszkała w nim ze swoim ukochanym psem Mańkiem.
- Maniek zachowywał się bardzo dobrze, jednak z powodu dużej ilości mieszkańców, zdarzyło się, że gdy usłyszał hałasy- zaszczekał. Ktoś się poskarżył na to szczekanie i niestety jego obecność nie była już mile widziana. Pani nie miała w zasadzie wyboru, mogła stać się bezdomna razem z psem, ale dowiedziała się o naszym schronisku i tu udała się po pomoc. Przyszła do nas wraz z Mańkiem pieszo, bo nie ma samochodu. Po tym ja szła do nas 18 km, nie mogliśmy odmówić pomocy- informuje schronisko.
Pies dostał swój kojec, a schronisko obiecało opiekować się zwierzakiem jak długo się da. To jest jednak rozwiązanie tymczasowe, a poszukiwania pokoju lub małego mieszkania w Zgorzelcu, w którym Maniek oraz jego Pani będą mogli zamieszkać trwają. Pani jest Polką i pracuje na umowę o pracę. Pies jest grzeczny, czysty i dobrze wychowany. Lubi ludzi, ale trochę boi się innych psów. Ta rozłąka nie jest dobra dla Pani i jej psa. Oboje tęsknią za sobą i chcą być razem.
Oferty pomocy prosimy przekazywać do schroniska w Dłużynie Górnej- mailowo ([email protected]), telefonicznie (75 778 04 12) lub za pośrednictwem schroniskowego Messangera.
Blisko 300 osób udostępniło już na Facebooku post Schroniska dla Zwierząt Małych w Dłużynie Górnej. Historia psa Mańka i jego pani jest bardzo smutna, ale wierzymy, że uda się im pomóc.
Temat aborcji wraca do Sejmu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?