Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dzierżoniów: Dopalacze spod lady

Małgorzata Moczulska
Policja zatrzymała ekspedientkę, która zamiast bielizny sprzedawała dopalacze. Choć zamknięto sklepy, to te środki nadal można kupić
Policja zatrzymała ekspedientkę, która zamiast bielizny sprzedawała dopalacze. Choć zamknięto sklepy, to te środki nadal można kupić Fot. Piotr Krzyżanowski
W Dzierżoniowie zatrzymano 45-letnią właścicielkę sklepu odzieżowego, która sprzedawała dopalacze spod lady. Były to tabletki oraz susz roślinny o nazwach Mega Buch i Git Roman. Ich ceny wahały się od 15 do 20 złotych.

- Już kilka dni wcześniej operacyjnie uzyskaliśmy informacje, że w sklepie handluje się środkami, które powinny być wycofane z obrotu - mówi Krzysztof Zaporowski z dolnośląskiej policji. - I rzeczywiście, pod ladą znaleźliśmy 200 woreczków z suszem roślinnym i 70 opakowań "produktów kolekcjonerskich" - dodaje policjant i podkreśla, że teraz funkcjonariusze sprawdzają, do kogo towar trafił i jaka była skala prowadzonego przez kobietę nielegalnie interesu.

Najprawdopodobniej towar pochodził z jednego z pięciu zamkniętych w mieście kilka tygodni temu sklepów z dopalaczami. Został przesłany do badań, by określić jakie środki odurzającego znajdują się w jego składzie.

Akcja wymierzona w rynek dopalaczami trwa już od kilku tygodni. Wszyscy są bowiem zgodni: środki te powinny raz na zawsze zniknąć z naszego rynku.
- Ktoś kto zobaczyłby ofiary ich działania, nie ma co do tego wątpliwości. To jest sprzedawanie ludziom śmierci - mówi Krystyna Kochman, wojewódzki konsultant do spraw toksykologii i podkreśla, że nikt tak naprawdę nie wie, co wchodzi w skład dopalaczy.

Laboratoria znalazły w składzie najpopularniejszych z nich m.in. kleje, rozpuszczalniki, a nawet trutkę na szczury. - W zastraszającym tempie niszczą organy wewnętrzne, atakują układ nerwowy, wreszcie uszkadzają mózg - wylicza Kochman.

Przed zażywaniem dopalaczy ostrzega też Irena Czarnecka z Dzierżoniowa, która nie może zrozumieć, że w jej mieście nadal można bez większego problemu kupić te substancje. - Mój syn przez to świństwo zmarnował sobie życie. Jemu już nie pomogę, ale chce przestrzec innych. Nie bierzcie tego świństwa! - mówi ze łzami w oczach Irena Czarnecka. Jej 20-letni syn Michał po zażyciu dopalaczy zabił 62-letniego mężczyznę. Wcześniej uroił sobie, że ten znęca się nad swoim psem. Opowiadał o tym znajomym, twierdził, że pies jest bity i głodzony. W końcu postanowił sam sprawę załatwić. - To był dobry chłopak. Nie mogę uwierzyć, że zrobił coś strasznego - płacze Irena Czarnecka i opowiada, że z synem zaczęło dziać się coś złego już kilka tygodni przed tragedią. Nagle stał się agresywny i nadpobudliwy. Prawie nie spał, nie potrafił usiedzieć w jednym miejscu.

- Chciałam mu pomóc, ale nie wiedziałam jak - wspomina. - Nie chciał powiedzieć, co się z nim dzieje. Tak się o niego bałam. Któregoś wieczora poszedł pod sklep z dopalaczami i zniszczył w nim roletę antywłamaniową. Wtedy przyznał mi się, że łyka dopalacze, że nie nienawidzi tego świństwa, bo po nim dzieje się z nim coś złego i że chce z tym skończyć. Nie udało mu się ... - dodaje.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzierzoniow.naszemiasto.pl Nasze Miasto