Sojusz Lewicy Demokratycznej chce rozwiązać wałbrzyską straż miejską
- Straż Miejska to dziś maszynka do wyciągania pieniędzy z kieszeni mieszkańców za pomocą fotoradaru, kosztuje też miasto rocznie ponad 3 mln zł i utrzymuje 65 etatów. Uważamy, że te pieniądze można wydać lepiej - mówi Szymon Heretyk, szef lokalnych struktur Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Politycy lewicy uważają, że mimo dużych sił i środków przeznaczanych na utrzymanie straży, nie udało się jej zmniejszyć fali miejskich dewastacji nie tylko infrastruktury gminnej, ale też na ogródkach działkowych. W realizacji jej zadań nie pomagają też pomysły realizowania jednoosobowych patroli. - Stanowią one zagrożenie dla zdrowia i życia strażników - argumentują działacze.
Alternatywa wobec straży miejskiej
Alternatywą dla niesprawnej, w mniemaniu SLD, straży byłaby doposażona przez miasto policja. - Nie mamy pretensji do Straży Miejskiej. Została ona powołana na początku lat 90., kiedy społeczeństwo było nieufne wobec policji. Straż miejska dubluje obowiązki policji, a realizuje je tylko pozornie - argumentuje Janusz Bartkiewicz, były policjant, obecnie przedstawiciel Stowarzyszenia Aktywności Lokalnej „Obywatel”. Za poparcie swojej tezy przytacza przykłady długiego oczekiwania na interwencję straży, to, że jej przedstawiciele nie są funkcjonariuszami, a jedynie urzędnikami i fakt, że pracują jedynie do godz. 22. Uważa też, że monitoring miejski byłby lepiej wykorzystany, jeśli zarządzałaby nim policja.
Działacze lewicy proponują też zorganizowanie w Wałbrzychu "Straży Obywatelskiej". Za przykład pozytywnego działania tej formacji podają Radomsko, gdzie dzięki obywatelskim patrolom miała zmniejszyć się drobna przestępczość.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?